wtorek, 16 października 2018

"To nie ja, kochanie" - Tillie Cole


Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Czy rzeczywiście można pokochać kogoś, w momencie, w którym pierwszy raz go spotykamy? Opinie na ten temat są bardzo sprzeczne, ale ja myślę, że jest to możliwe. Wydaje mi się, że niektórzy ludzie trafiają na osobę, która jest ich drugą połówką. Ich przeznaczeniem.
Tillie Cole prawdopodobnie ma podobne zdanie na ten temat. Przynajmniej taki wniosek nasuwa mi się po przeczytaniu To nie ja, kochanie.

W Społeczności, w której przyszło żyć młodej Mae, obowiązują srogie zakazy, żelazne zasady, a przyszłość każdej z osób jest z góry zaplanowana. Cała osada znajduje się w miejscu ogrodzonym murem, poza który nikt nie ma wstępu. Ludzie mieszający w tym miejscu bezgranicznie wierzą we wszystko, co głoszą Apostołowie i Prorok Dawid. Niestety kobiety takie, jak Mae - Przeklęte, traktowane są przez Apostołów w sposób bezwzględny i właśnie to staje się powodem, przez który dziewczyna postanawia uciec.
Styx to milczący Kat, prezes klubu motocyklowego handlującego bronią. Pewnego dnia przed klubem znajduje on piękną, ciężko ranną dziewczynę, której postanawia pomóc. I właśnie wtedy okazuje się, że dziewczyna o wilczych oczach to osoba, o której śnił i marzył od 11 lat.


Seria Kaci Hadesa to seria, nad którą wiele osób rozpływa się w zachwytach. Muszę jednak przyznać, że nawet, gdyby tak nie było, przyciągnęłyby mnie okładki, które są po prostu piękne i ciężko przejść obok nich obojętnie. Dobra opinia i oprawa graficzna bardzo zachęciły mnie do lektury, ale też sprawiły, że moje oczekiwania były dość wysokie. Teraz wydaje mi się, że trochę za wysokie.

Nie zrozumcie mnie źle - historia Styxa i Mae jest piękna, pełna niespełnionych nadziei i obietnic. W tej książce zderzenie dwóch światów jest tak silne, jak czołówka samochodu osobowego z ciężarówką. Niesie za sobą wiele strachu, bólu i niepewności. Jedynym światem, jaki dotychczas znała dziewczyna, była społeczność pełna fanatyków religijnych, którzy w imię Boga dopuszczali się okropnych czynów. Momentami aż trudno było o tym czytać.
Z drugiej strony mamy klub motocyklowy, który zajmuje się nielegalnym handlem. Pełen głośnych, rozgniewanych facetów, których sumienia splamione są tak bardzo, że na próżno szukać w nich jakichś jasnych przebłysków. A jednak, gdy dochodzi do tego zderzenia, szybko (może właśnie zbyt szybko) okazuje się, że ludzie ślepo wierzący w Boga i zbawienie są o wiele gorsi niż klub, który na swój znak rozpoznawczy wybrał samego Szatana.

Trzeba przyznać, że temat, po który sięgnęła Cole nie należał do łatwych i z pewnością nie był łatwy do przedstawienia. I niestety było to troszkę czuć. Pomijając samą historię miłosną, która mi się podobała, wydaje mi się, że reszta została potraktowana po macoszemu. Już na początku zabrakło mi jakiegoś bardziej szczegółowego wprowadzenia bohaterki w tę zupełnie obcą, pełną grzechu rzeczywistość. Żałuję, że okres, w którym Mae najbardziej powinna wdrażać się w ten nowy świat, został pominięty. Cały czas też nie mogłam zrozumieć, jak to możliwe, że nagle dziewczyna zapomniała o swoich siostrach i przyjaciółkach i w całym swoim uczuciu do Styxa zatraciła się tak bardzo, że ani razu nie pomyślała, żeby pomóc najbliższym osobom. Trochę martwiła mnie jej samolubność.

Natomiast tym, co podobało mi się chyba najbardziej, był sam obraz gangu motocyklistów. Uważam, że na tym polu autorka o wiele lepiej się spisała. Polubiłam większość członków klubu i cieszę się, że kolejne tomy opowiadają właśnie o nich, bo chętnie lepiej ich poznam. Tym bardziej, że mam przeczucie, iż kolejne tomy mogą okazać się ciekawsze i bogatsze w detale dotyczące struktury funkcjonowania gangu.

To nie ja, kochanie to historia miłości ponad wszelkimi podziałami i wbrew jakimkolwiek regułom i zasadom. Pokazuje uzdrawiającą siłę miłości i udowadnia, że uczucie nie dba o wiek czy konwenanse i jeśli się pojawia, może być niczym grom z jasnego nieba - silne, niezachwiane i zupełnie nieoczekiwane. Mimo kilku mankamentów (nazywanie kobiet sukami/suczkami) i paru zgrzytów, bardzo dobrze czytało mi się tę powieść i w całości pochłonął mnie ten brudny, śliski i szalenie niebezpieczny świat. Jak już wspomniałam - ja na pewno sięgnę po kolejny tom :)

Wydawnictwo: Helion/Edito
Data premiery: lipiec 2018
Ocena: 4-/6
Seria: Kaci Hadesa #1


1 komentarz:

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...