środa, 17 października 2018

"Bez lęku" - Mia Sheridan




"Niektóre rzeczy musimy dźwigać, tak już po prostu jest. I nie jest nam dane dowiedzieć się dlaczego. Posłuchaj, skarbie, życie składa się z naszych wyborów oraz z tego, co dźwigamy. [...] To, co wybieramy, należy do nas. Ale nie decydujemy o tym, co dźwigamy. Niektóre brzemiona są cięższe od innych, niektóre możemy kiedyś zrzucić, inne zatrzymujemy na zawsze. Nie mamy w tej kwestii wyboru, ale możemy podjąć decyzję, jak będziemy je nieść. Możemy przypiąć je do pleców i iść przez życie przygnieceni do ziemi ich ciężarem jak ktoś, kto powinien tkwić w dzwonnicy. Albo możemy się wyprostować jak te afrykańskie królowe noszące plecione koszyki na głowach."


Życie Holdena Scotta skończyło się w momencie, w którym przygniótł go ciężar sławy i zrezygnował z siebie samego. Dążąc do autodestrukcji, powierzył swoje życie w rękach uzależnienia. To wszystko sprawiło, że trafił do domu w lesie, oddalonego od wszelkiej cywilizacji. Miał tam wydobrzeć, wyrwać się ze szponów nałogu i wrócić do świata żywych. Szybko jednak okazało się, że w tym lesie wcale nie jest sam.
Pewnej nocy dostrzegł na skraju lasu postać w białej sukience - piękną i ulotną niczym zjawa. Tak zachwycającą, że wydawała się być halucynacją. Od tej pory Holden miał jeden cel: upewnić się, że dziewczyna jest prawdziwa.

Mia Sheridan to kobieta, która nieraz mnie zachwycała i zaskakiwała. Uwielbiam jej twórczość, choć oczywiście pewne powieści bardziej od innych. Sięgając po Bez lęku wiedziałam, że będzie dobrze, ale to, co ostatecznie otrzymałam sprawiło, że w tej chwili aż trudno mi się oddycha.

Trzeba powiedzieć jedno: nie ma takich książek. NIE MA. A jeśli są to ja nigdy na taką nie trafiłam. Ta opowieść jest doskonała. Wzruszająca i tak cholernie nieprzewidywalna, że aż brakuje mi słów. W niej nic nie jest oczywiste. Jest szalona, zawiła i tak boleśnie piękna, że zapiera dech w piersiach. Może nie zachwyca od pierwszych stron, ale kiedy już się ją odłoży na półkę aż kręci się w głowie od nadmiaru wrażeń i emocji.

Mia stworzyła historię, w której jedynym pewnym elementem jest miłość pomiędzy bohaterami. Jasna, czysta, zmysłowa, czasem młodzieńcza, innym razem ogromnie dojrzała. Stała, niezachwiana niczym betonowy mur. Pełna sprzeczności, a jednocześnie tak bardzo oczywista. Identycznie, jak sami bohaterowie. Uwielbiam tę parę całym moim sercem. Za ich niewinność, niepewność i cudowne dusze. Tak bardzo pokiereszowane i samotne.

Holden i Lily wydają się bardzo od siebie różni, ale kiedy tylko poznajemy ich bliżej, okazuje się, że są tak podobni, że zlewają się w jedną całość. Oboje są zagubieni, przerażająco smutni i spragnieni tego, by ktoś ich w końcu dostrzegł. Żeby choć jedna osoba zobaczyła, kim są naprawdę, kto kryje się za fasadą sławnego sportowca i dziewczyny z lasu, która ma tylko matkę. Każde z nich walczy z innymi demonami, ale obie walki są równie trudne i porażające.

Bardzo ciężko jest mi ubrać w słowa własne emocje, ponieważ wydaje mi się, że żadne z nich nie będą w stanie oddać głębi, jaką niesie za sobą ta opowieść. Niezwykle rzadko trafiam na książki, które potrafią wywrzeć na mnie tak piorunujące wrażenie i doprowadzić mnie do takiej konsternacji. Odkąd skończyłam czytać, cały czas czuję, jak mój mózg próbuje poradzić sobie ze wszystkimi znakami zapytania, z każdym elementem, z jakiego składała się ta historia. Nie wiem, co mam myśleć i co ze sobą zrobić. Nie mam pojęcia, jak mam teraz wrócić do czytania banalnych romansów ze schematycznymi bohaterami i przewidywalną fabułą. Nie potrafię zliczyć, ile razy podczas czytania byłam w takim szoku, że musiałam po kilka razy analizować pewne fragmenty, by uwierzyć, że to się działo naprawdę. Czasami czułam się tak zamroczona, jakby ktoś uderzył mnie w głowę, a wszystko przez to, że Mia Sheridan i ta powieść to coś zachwycającego.

Nie chcę niczego spojlerować, dlatego nie będę dłużej się rozpisywać. Powiem tylko, że historia Nocnej Lilii i Skauta powala na kolana i sprawia, że ciężko jest ponownie stanąć na nogi. Ta powieść to perła. Czysta perfekcja. Coś, co sprawia, że po jej przeczytaniu nic już nie jest takie samo.
Powiedzieć o niej, że jest oryginalna, to jak nie powiedzieć nic.
Powiedzieć, że jest wspaniała, to niedopowiedzenie stulecia.
Nie dajcie się jednak zwieść tytułowi. Wydawnictwo bowiem ogromnie nas oszukało, bo ta książka jest pełna lęku. Jest nim wręcz przepełniona, a tym, o co lękam się w tej chwili najbardziej, jest moje własne serce.

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: czerwiec 2018
Ocena: 6-/6

2 komentarze:

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...