wtorek, 29 grudnia 2015

"Po prostu bądź" - Magdalena Witkiewicz

Zaskakujące jest to, że człowiek na co dzień podświadomie myśli o sobie, jak o nieśmiertelnym. Na wszystko mamy czas, snujemy plany na przyszłość, odkładamy rzeczy na potem, czekamy, bo przecież całe życie przed nami... Jakże błędne to myślenie. I choć w głębi duszy zdajemy sobie sprawę, że jedna sekunda, splot nieszczęśliwych zdarzeń, czy zwyczajna pomyłka mogą zmieść nas z powierzchni ziemi, nie myślimy o tym, nie zastanawiamy się nad tym. A może powinniśmy?

Kiedy Paulina wyjeżdża na studia, zostawia za sobą wszystko - rodzinę, dom, przyjaciela oraz przeszłość. Wkracza w zupełnie nieznany świat i zdana na siebie samą radzi sobie najlepiej, jak tylko może. I choć nie spodziewa się tego, los szykuje dla niej wielkie zmiany, wielką miłość i wielką tragedię. Ale też nadzieję i... kogoś jeszcze.

Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii, namowach znajomych i hałasie, jaki niesie się za powieścią Magdaleny Witkiewicz, postanowiłam sprawdzić, czy pochwały jakimi obsypywana jest autorka, są uzasadnione.
"Po prostu bądź" to jedna z tych książek, które mają wzruszać, smucić, skłaniać do refleksji i w swojej roli sprawdziła się idealnie. Historia, która została przedstawiona jest słodko-gorzka, ale i mądra. Ubrana w prosty, zwięzły język, którego zaleta tkwi w tym, że dzięki niemu powieść jest łatwa do przyswojenia. Niestety momentami zdania były zbyt uproszczone, a dialogi zbyt płaskie i miałkie.

Paulina to postać, z którą bardzo łatwo się utożsamić. Dziewczyna ze wsi, która gnana pragnieniem o studiach, trafia do Gdańska i rozpoczyna swoją walkę o bycie architektem. Tam poznaje Aleksandra - uczelnianego profesora, którego zainteresowanie budzi niemal od razu.
Chyba właśnie zwyczajność tej bohaterki przemówiła do mnie najbardziej. Pola to osoba taka, jak każda z nas: z głową pełną marzeń, ambicji i planów na przyszłość. Niby niczym się nie wyróżnia, ale miłość jak to miłość - nie bawi się w konwenanse i zazwyczaj zjawia się znienacka, o nic nie pyta, nie rozdrabnia się tylko uderza tam, gdzie ma ochotę. I tak było właśnie w przypadku tych bohaterów. Zakazane uczucie między studentką i wykładowcą. Takie, które nie powinno mieć miejsca, a jednak zrodziło się i trwało.

Relacja, jaka łączyła Polę i Aleksa była... inna. Zakochali się w sobie szybko, gwałtownie i szaleńczo. I o ile nie lubię w książkach takich rozwiązań, w tej absolutnie mi to nie przeszkadzało. Magdalena Witkiewicz ukazała bowiem zupełnie inną miłość niż ta, do której autorki mnie przyzwyczaiły. Było to uczucie trudne, wręcz nieokrzesane, ale i piękne. Był to związek, który powinien trwać zawsze i w którego istnienie i prawdziwość nikt nie powinien wątpić. Ujęło mnie to, ścisnęło za serce. Niestety, czytając poszczególne rozdziały wiedziałam, że zbliża się nieuniknione, czyli tragedia, której nadejścia się spodziewałam, a mimo to mnie rozbiła.

Rozmyślam nad jednym: czy gorsze jest stracić miłość swojego życia, czy trwać przy kimś kogo się kocha, nie dostając nic w zamian? Właśnie przed takim dylematem postawiła mnie autorka w drugiej części powieści. Nie potrafię zdecydować, czy lepiej jest doświadczyć miłości by później ją stracić, czy nie zaznać jej w ogóle. Postać Łukasza, najlepszego przyjaciela Aleksandra, wniosła do książki właśnie tego rodzaju rozterki. Właśnie przez to w "Po prostu bądź" zaczęło mi coś zgrzytać, nie zgadzać się oraz mnie drażnić.

Zdecydowanie bardziej podobała mi się pierwsza część powieści. Paulina męczyła mnie trochę swoim smutkiem i niedolą, bo choć starałam się ją zrozumieć, dręczyła mnie jej depresja i ciągły płacz. Zachowanie Łukasza również budziło czasami moją dezaprobatę, ale nie zdradzę nic więcej, aby nie ujawniać przed Wami fabuły.

Podsumowując: mam mieszane uczucia odnośnie tego tytułu, gdyż z jednej strony autorka uwiodła mnie potencjałem i pomysłem na fabułę, z drugiej rozczarowała mnie w pewnych drobiazgach. Ostatecznie jednak stwierdzam, że jest to pozycja godna polecenia, skłaniająca do przemyśleń, może nawet do walki. Wprowadziła mnie w stan głębokiej melancholii i chyba to uważam za największy atut "Po prostu bądź". Przyjemnie jest bowiem oderwać się czasem od tego, co nas otacza i zanurzyć się w świat i problemy kogoś innego. Tak więc polecam.


Wydawnictwo: Filia
Data premiery: październik 2015
Ocena: 4/6

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie wzbudziła w Tobie zachwytu. Ja jestem nią oczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: jest bardzo dobra, ale nie rzuciła mnie na kolana :)

      Usuń
  2. Pomimo,iż to nie do końca mój styl i średnio przepadam za ową autorką,to jednak ta książka podobała mi się i to nawet bardzo :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ksiazka wydaje sie byc ciekawa, ale nie wiem czy akurat w moim guscie Byc moze kiedys po nia siegne, aby sie przekonac :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka raczej nie dla mnie, nie przepadam za literaturą kobiecą, ale moja mama lubi tę autorkę, więc na pewno wspomnę jej o „Po prostu bądź” :)

    Pozdrawiam serdecznie ;)
    someculturewithme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę Ci kiedyś pożyczyć "Pierwszą na liście". Jestem ciekawa, jakbyś ją odebrała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się ten tytuł akurat bardzo podobał, właśnie przez te dylematy, bo i ja je miałam oraz zwyczajność Pauliny ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...