Wiele kobiet na pytanie o to, co cenią w mężczyznach, odpowiada, że poczucie humoru.
Ja należę do takich kobiet.
Bardziej od poczucia humoru u mężczyzn, cenię je jednak w książkach, bo trudniej je znaleźć, a już z cudem graniczy znalezienie powieści z tak specyficznym poczuciem humoru, jak moje własne. Ale momencik, przecież właśnie stał się cud! ;)
Życie Hannah i Garetta, to dwie różne bajki. Ona studiuje muzykę, on historię. Ona znana jest tylko w swoim małym gronie znajomych, on króluje w szkolnym rankingu popularności. Ona podkochuje się w chłopaku z drużyny futbolowej, on gustuje w przypadkowo poznanych laskach, które służą mu tylko w jednym celu. Wszystko ich różni, a łączą jednie zajęcia z etyki. To właśnie w ten sposób się poznają i tak właśnie Garett proponuje układ - pomoże dziewczynie zdobyć obiekt jej westchnień, w zamian za pomoc w zaliczeniu testu.
Ja należę do takich kobiet.
Bardziej od poczucia humoru u mężczyzn, cenię je jednak w książkach, bo trudniej je znaleźć, a już z cudem graniczy znalezienie powieści z tak specyficznym poczuciem humoru, jak moje własne. Ale momencik, przecież właśnie stał się cud! ;)
Życie Hannah i Garetta, to dwie różne bajki. Ona studiuje muzykę, on historię. Ona znana jest tylko w swoim małym gronie znajomych, on króluje w szkolnym rankingu popularności. Ona podkochuje się w chłopaku z drużyny futbolowej, on gustuje w przypadkowo poznanych laskach, które służą mu tylko w jednym celu. Wszystko ich różni, a łączą jednie zajęcia z etyki. To właśnie w ten sposób się poznają i tak właśnie Garett proponuje układ - pomoże dziewczynie zdobyć obiekt jej westchnień, w zamian za pomoc w zaliczeniu testu.
Tylko, czy godząc się na coś takiego, Hannah nie podpisuje paktu z diabłem?
Dotychczas myślałam, że aby książka mogła zachwycać, musi być wzruszająca. Nie wiem, jak mogłam się tak bardzo pomylić. Oto bowiem powieść, która jest absolutnie zachwycająca, wręcz doskonała, a wszystko to za sprawą nietuzinkowego humoru i bohaterów, którzy są po prostu perfekcyjnie wykreowani i dopasowani. Wiem, że wiele razy w recenzjach piszę o tym, że zakochałam się w jakimś bohaterze i w danym momencie jest to prawda, ale Garett? To mój numer jeden ever. To postać, którą pokochałam od pierwszej chwili i z każdą kolejną stroną tylko się w tym umacniałam. Jego niewyparzony język, pewność siebie, cięte riposty i urok osobisty, jaki od niego emanował, tworzyły idealną całość, bohatera kompletnego, któremu nie można zarzucić nic!
Hannah nie pozostawała mu dłużna, nie odstawała na jego tle i to mnie urzekło, ponieważ kiedy w powieści mamy jedną świetną postać, jest to sukces, ale kiedy główni bohaterowie są razem tak genialnym połączeniem, staje się to sukcesem do potęgi.
Uwielbiam relację, jaką stworzyła między bohaterami autorka. Kocham każdą pojedynczą sprzeczkę między nimi, każdą próbę Garetta, ale przede wszystkim ich przyjaźń, która się narodziła. Nie potrafię opisać, jak bardzo się cieszę, że Elle Kennedy nie postanowiła stworzyć jednej z tych superszybkich miłości, w zamian za to ukazując, jak naprawdę wygląda cały "proces twórczy". Wspaniałe jest to, że początkowa niechęć bohaterki do szkolnej gwiazdy nie znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko powoli przeradza się w akceptację, zaufanie, przyjaźń i dopiero na koniec w coś więcej.
I choć "Układ" to pozycja podobna do wielu innych, ma w sobie masę niuansów, które stawiają ją na podium naprawdę wysoko.
Nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałam się z powieścią, która bawiłaby mnie tak bardzo. Wydaje mi się, że jedyną autorką jaką znam, która potrafi pisać w tak zabawny sposób, jest Agata Czykierda-Grabowska.
To taki specyficzny rodzaj żartów, które nie śmieszą każdego. Rozbrajało mnie to, że bohaterowie potrafili żartować nawet w bardzo poważnych, czy intymnych scenach. Nie było dla nich momentów nieodpowiednich do słownych przepychanek. Było to w moim odczuciu tak proste, niewymuszone i naturalne, że uśmiech po prostu nie schodził mi z ust ani na chwilę.
W "Układzie" brylują nie tylko Garett i Hannah, lecz cała masa różnych postaci drugoplanowych. Przyjaciele chłopaka stworzeni zostali w równie mistrzowskim stylu i tak naprawdę nie znalazłam tu ani jednego słabego ogniwa. Jedynym do czego można się przyczepić, jest zaniedbanie pewnej relacji, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Nie chcę zbyt dużo zdradzić, więc powiem tylko tyle, że wątek Justina powinien zostać dopieszczony troszkę bardziej :)
Dotychczas myślałam, że aby książka mogła zachwycać, musi być wzruszająca. Nie wiem, jak mogłam się tak bardzo pomylić. Oto bowiem powieść, która jest absolutnie zachwycająca, wręcz doskonała, a wszystko to za sprawą nietuzinkowego humoru i bohaterów, którzy są po prostu perfekcyjnie wykreowani i dopasowani. Wiem, że wiele razy w recenzjach piszę o tym, że zakochałam się w jakimś bohaterze i w danym momencie jest to prawda, ale Garett? To mój numer jeden ever. To postać, którą pokochałam od pierwszej chwili i z każdą kolejną stroną tylko się w tym umacniałam. Jego niewyparzony język, pewność siebie, cięte riposty i urok osobisty, jaki od niego emanował, tworzyły idealną całość, bohatera kompletnego, któremu nie można zarzucić nic!
Hannah nie pozostawała mu dłużna, nie odstawała na jego tle i to mnie urzekło, ponieważ kiedy w powieści mamy jedną świetną postać, jest to sukces, ale kiedy główni bohaterowie są razem tak genialnym połączeniem, staje się to sukcesem do potęgi.
Uwielbiam relację, jaką stworzyła między bohaterami autorka. Kocham każdą pojedynczą sprzeczkę między nimi, każdą próbę Garetta, ale przede wszystkim ich przyjaźń, która się narodziła. Nie potrafię opisać, jak bardzo się cieszę, że Elle Kennedy nie postanowiła stworzyć jednej z tych superszybkich miłości, w zamian za to ukazując, jak naprawdę wygląda cały "proces twórczy". Wspaniałe jest to, że początkowa niechęć bohaterki do szkolnej gwiazdy nie znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko powoli przeradza się w akceptację, zaufanie, przyjaźń i dopiero na koniec w coś więcej.
I choć "Układ" to pozycja podobna do wielu innych, ma w sobie masę niuansów, które stawiają ją na podium naprawdę wysoko.
Nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałam się z powieścią, która bawiłaby mnie tak bardzo. Wydaje mi się, że jedyną autorką jaką znam, która potrafi pisać w tak zabawny sposób, jest Agata Czykierda-Grabowska.
To taki specyficzny rodzaj żartów, które nie śmieszą każdego. Rozbrajało mnie to, że bohaterowie potrafili żartować nawet w bardzo poważnych, czy intymnych scenach. Nie było dla nich momentów nieodpowiednich do słownych przepychanek. Było to w moim odczuciu tak proste, niewymuszone i naturalne, że uśmiech po prostu nie schodził mi z ust ani na chwilę.
W "Układzie" brylują nie tylko Garett i Hannah, lecz cała masa różnych postaci drugoplanowych. Przyjaciele chłopaka stworzeni zostali w równie mistrzowskim stylu i tak naprawdę nie znalazłam tu ani jednego słabego ogniwa. Jedynym do czego można się przyczepić, jest zaniedbanie pewnej relacji, od której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Nie chcę zbyt dużo zdradzić, więc powiem tylko tyle, że wątek Justina powinien zostać dopieszczony troszkę bardziej :)
Elle Kennedy udało się stworzyć książkę, do której ja z pewnością będę wracać wielokrotnie. To jedna z tych pozycji, które dumnie prezentujesz na swej półce, polecasz wszystkim znajomym, a jeśli ktoś się opiera, stosujesz groźby, byleby tylko zmusić go do przeczytania ;)
Rozpływam się w zachwytach nad "Układem" i polecam go absolutnie każdemu, bez wyjątków, a jeśli komuś się nie spodoba... Niech lepiej mnie o tym nie informuje ;)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: luty 2016
Seria: Off-Campus
Seria: Off-Campus
Ocena: 6/6
Książkę przeczytałam dzięki współpracy z portalem:
Raczej nie dla mnie książka.
OdpowiedzUsuńJuż dodaję do listy "Do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuńCóż za emocjonująca recenzja. Książkę mam już na swojej liście, teraz tylko odrobinę czasu i zabieram się za lekturę :)
OdpowiedzUsuńMiło jest poczytać o tym jak inni zachwycają się książkami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeszcze nie przeczytałam, a już czuję, że mi się spodoba - uwielbiam, gdy między bohaterami jest ta specyficzna więź, która przejawia się w droczeniu, dogryzaniu, kpinach, żartach, itp. :D Czuję to w kościach, że ta książka mi się spodoba, teraz tylko trzeba ją dorwać. :)
OdpowiedzUsuńA ja nie tylko czuję, a wręcz jestem przekonana, że książka Cię w sobie rozkocha! :)
UsuńTAK BARDZO PRAGNĘ PRZECZYTAĆ "UKŁAD", ŻE TO JEST SZOK! <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka. A największy plus dostaje ode mnie za brak wydumanych dramatów. Jest śmiesznie, czasami refleksyjnie, ale przede wszystkim UROCZO :D
OdpowiedzUsuńp.s. jak to moje poczucie humoru nie wszystkich bawi ?????
No... Ja nie wiem, jak to... Ale jestem pewna, że na przykład autorka, której drugi tom serii ma tytuł "Manskalqmejla" nie czuje Twoich żartów. Bo jej są zupełnie inne :D
UsuńJa też chcę się rozpłynąć! Są autorki, które czarują słowem tak, że nie można przestać czytać, chyba czegoś takiego dziś potrzebuję. I co tu wybrać, Układ, czy Art&Soul :)
OdpowiedzUsuńChciałabym wykrzyczeć "Czytaj Układ!!!", ale tak naprawdę "Art&Soul" ciekawi mnie tak bardzo przez Irenkę, że chętnie się dowiem, czy będziesz równie zachwycona :D
UsuńMimo nietuzinkowego humoru i świetnie wykreowanych bohaterów, na razie raczej odpuszczę sobie tę książkę. Może dam jej szansę za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńjestem jej bardzo ciekawa <3 zaintrygowała mnie twoja recenzja,poczucie humoru najważniejsze :D
OdpowiedzUsuń