środa, 17 lutego 2016

"Ostatnia spowiedź. Tom I" - Nina Reichter

Czasami w życiu zdarza się tak, że jeden z pozoru nic nieznaczący incydent, jedna przelotna chwila zmienia całe nasze życie. Przeżyłeś kiedyś coś takiego? Jestem pewna, że jeśli przez choćby chwilę się nad tym zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że tak. Bo życie to pasmo niespodzianek. To dni, tygodnie i lata, na które składają się pojedyncze sekundy i czasem wystarczy moment, by wszystko całkowicie się odwróciło…

Życie Ally i życie Bradina to jak niebo i ziemia. Ona - młoda kobieta, która żyje w związku z mężczyzną kompletnie nic dla niej nieznaczącym, On - popularny, niesamowicie przystojny dziewiętnastolatek, który nie może związać się z nikim, gdyż kontrakt mu tego zabrania.
W dniu, w którym dzięki przypadkowemu spotkaniu ich drogi się ze sobą krzyżują, rodzi się między więź, o której żadne z nich nie będzie potrafiło zapomnieć.

”Ostatnia spowiedź” jest powieścią, która absolutnie odebrała mi mowę. Na pierwszy rzut oka może być ona uważana za nic specjalnego, można ją nazwać przeciętną, przewidywalną i niezbyt oryginalną, ale kiedy tylko zacznie się w niej zagłębiać, od razu zmienia się zdanie, bo emocje, jakie ta książka wywołuje, są nie z tej ziemi. Czytamy ją z zapartym tchem, wczuwamy się w myśli i uczucia bohaterów, całkowicie przenosimy się do ich świata, który nie jest wcale kolorowy i magiczny. Jest za to prawdziwy i to jest jego potężną zaletą.

Autorka skupiła się na ukazaniu okrutnych zasad rządzącym światem show biznesu. Pokazała jak kiepsko to wszystko wygląda od kuchni, jak ciężkie jest życie naszych idoli i jak wbrew wszelkim pozorom samotne mogą czuć się osoby, które są popularne. Na co dzień nie zastanawiamy się zbytnio nad tym. Myślimy, że pieniądze i sława potrafią dodać człowiekowi skrzydeł, wznieść go na wyżyny samorealizacji. Pani Reichter ukazuje nam jednak, że to tylko wyobrażenie i tak naprawdę bez miłości żadne życie nie jest zbyt wiele warte, a tym, o co powinno się walczyć do utraty tchu jest właśnie miłość.

Pierwszy tom „Ostatniej spowiedzi” to historia dwojga samotnych, zagubionych, młodych ludzi, którzy na swój własny sposób próbują odnaleźć szczęście. I odnajdują je w sobie nawzajem jednak jest to droga pełna przeszkód, bólu i przeciwności losu, które czasami stają się niemożliwe do pokonania. Bohaterowie znajdują się w wielu sytuacjach bez wyjścia, a pokrętność ich charakterów wcale nie ułatwia im zadania. Oboje są zawzięci, uparci, chwilami lekkomyślni, ale przy tym wszystkim od początku do końca szaleńczo w sobie zakochani. To właśnie uczucia między nimi, tak zupełnie niecodzienne i niebywale piękne sprawiły, że wprost nie mogłam oderwać się od tej historii, że pociły mi się ręce i chwilami nie potrafiłam powrócić do rzeczywistości, nie potrafiłam uwierzyć, że to nie jest prawdziwa opowieść.

Ta książka jest wszystkim tym, co uwielbiam. Stało się tak dzięki postaciom, z których każda jedna wnosi do tej pozycji coś innego. Burzliwy gorący romans i uczucia rozrywające serce to zasługa Ally i Bradina; momenty przepełnione sarkazmem, ironią, dystansem i zawziętością pojawiają się za każdym razem, gdy na scenę wkracza Tom; humor bijący od Babiego i Anton’ego to kolejna zaleta, a czarny charakter Christoph’a sprawia, że czujemy nienawiść i złość. Mało kiedy spotykamy się z tym, by każdy z bohaterów wnosił do treści tak wiele swojej osoby, swych nawyków, charakterystycznych tekstów i niepowtarzalnego stylu bycia, dlatego wielki ukłon w stronę autorki za to, że udało jej się stworzyć tak zacne grono.

”Ostatnia spowiedź” przeniosła mnie do całkowicie innego świata. Nie pozwoliła zasnąć, nie pozwoliła choćby przez minutę się ponudzić, nie dała chwili wytchnienia. Za każdym razem, kiedy moje serce zdawało się już nie znieść więcej, pojawiało się coś, co spadało na mnie jak grom z jasnego nieba. Ostatnie strony aż pożarłam, z trzęsącymi się dłońmi, walącym sercem i takim chaosem w głowie, że nie wiedziałam co się dzieje. Czytając ostatnie zdania przestawałam chwilami oddychać, a na koniec naprawdę nie mogłam złapać powietrza i wręcz drżałam ze wzruszenia! Naprawdę nie wiem czy jakakolwiek książka doprowadziła mnie kiedyś do tego, że bałam się utraty zdrowych zmysłów, ale wiecie co? To właśnie jest w tej powieści najpiękniejsze – ta głęboka wiara w każde pojedyncze słowo. Wiara w to, że każdego spotka kiedyś miłość, która niszczy wszystko na swej drodze, by w końcu doczekać swego szczęśliwego zakończenia, bo ja nie wierzę, że mogłoby być ono inne.

Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: listopad 2012
Ocena: 5+/6

14 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce i bardzo dużo blogerów ją polecało, ale jakoś nie miałam do niej przekonania. Jednak Tobie postanowię zaufać i przy najbliższej okazji sięgnę po Ostatnia spowiedź, bo ostatnio przeczytałam polecane przez Ciebie Na krawędzi nigdy i absolutnie się nie zawiodłam! :)))
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot com

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu przymierzam się do tej serii i myślę, że w końcu po nią sięgnę (bo jak znam życie za chwilę zniknie z księgarni i znów będę na nią polować w miejscach przedziwnych ;)).
    Napisałaś o tej lekturce tak ładnie, że aż chce się po nią sięgnąć natychmiast! :) Gratuluję, umiesz zachęcić. :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i oglądałam bardzo wiele pozytywnych recenzji tej książki, ale były także i negatywne. :) Myślę jednak, że chciałabym przeczytać, bo lubię takie historie. Najsmutniejsze jest jednak to, że zakończenie finałowego tomu zostało mi zaspojlerowane... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytać o zakończeniu serii, zanim się ją w ogóle zaczęło, jest chyba najgorsze. Miałam podobny przypadek z Niezgodną :( do dziś nie przeczytałam ostatniego tomu.
      J

      Usuń
  4. Pierwsze słyszę :) Lubię książki które nie pozwalają spać! Być może ta jest właśnie dla mnie :) Pozdrawiam Pośredniczka z posredniczkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Żałuję jednego, tego, że pani Nina tak oszczędnie serwuje kolejne powieści. Już nie mogę się doczekać, aż wreszcie powstanie jej kolejna książka. Na drugim tomie OS przepłakałam pół nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym ręką i nogą. Też nie mogę się doczekać kolejnej książki :)

      Usuń
  6. Już dawno przeczytałam tą trylogię i bardzo mi się podobała. :) W prawdzie trochę denerwowały mnie te ciągłe zmiany akcji, ale potem do nich przywykłam. Ale jedno jest pewne kocham tę trylogię, ale zakończenie mnie totalnie rozwaliło/roztrzaskało na małe kawałeczki. :/
    Buziaki :*
    Książkowy duet

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli książka potrafi wywołać tak silne emocje, to musi być naprawdę warta uwagi. Jutro wybieram się do biblioteki, więc na pewno się za nią rozejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedna z moich najbardziej lubianych trylogii, uwielbiam braci Rothfeldów <3
    Pozdrawiam: Paolla
    http://dostatniejstrony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam twórczość Niny. Cała trylogia, a zwłaszcza ostatni tom skradł moje serce. Ryczałam jak głupia. Tyle emocji, tyle wrażeń.....

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że w książkach autorki zakochałaś się równie mocno, co ja. Tom II to jeszcze większa dawka emocji,świata show bisnesu... :D Więcej miłości, więcej kłopotów! Wszystkiego więcej :D
    Pytałaś u mnie, co przypominało mi zakończenie trzeciego tomu. Jeśli czytałaś, to będziesz wiedzieć, bardzo podobnie było z Diabelskimi Maszynami Clare, z ostatnim tomem. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mi się skojarzyło z zupełnie inną książką. Może dlatego, że nie wiem, jak zakończyły się Diabelskie Maszyny :P

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...