wtorek, 12 kwietnia 2016

"Stinger. Żądło namiętności" - Mia Sheridan

Mia Sheridan - autorka, która swoją pierwszą wydaną w Polsce książką zdobyła moje serce.
Pisarka, która snuje piękne historie, za pomocą jeszcze piękniejszych słów.

Twórczyni New Adult, które stoi na najwyższym poziomie.
Kobieta, która po raz kolejny zwaliła mnie z nóg swoją powieścią.

Kiedy Grace Hamilton przybywa do Vegas na Międzynarodowy Zjazd Studentów Prawa, nie spodziewa się trafić w sam środek Targów Erotycznych. Jeszcze bardziej niespodziewane dla kobiety, staje się spotkanie z Carsonem Stingerem - aktorem heteroseksualnym. Zrządzenie losu sprawia, że mimo wzajemnej niechęci, jaką do siebie pałają, zostają razem zamknięci w windzie na kilka godzin.
I wtedy właśnie okazuje się, że życie jest przedziwne, a jeden sekret może zmienić wszystko...

Wydaje mi się, że dzisiejsza recenzja nie będzie należała do zbyt długich i rozbudowanych, ponieważ mogłabym zawrzeć swoje odczucia w jednym tylko słowie: zachwycająca.
Poprzednio, kiedy czytałam Bez słów, urzekła mnie i rozwaliła na łopatki postać Archera. Wtedy myślałam, że to jedyny taki bohater, że to niemożliwe, by autorce udało się kiedykolwiek stworzyć kogoś równie oczarowującego. A jednak się myliłam, ponieważ Carson Stinger rozkochał mnie w sobie równie mocno, choć całkowicie różnił się od swojego literackiego poprzednika.

Historia zaserwowana tym razem przez Mię Sheridan, to słodko-gorzka opowieść o dwójce ludzi, którzy pochodzą z zupełnie różnych światów, mają sprzeczne cele w życiu i kierują się całkowicie innymi zasadami, mają inne priorytety. Tak właściwie ich światy nigdy nie powinny mieć możliwości się ze sobą zderzyć, a jednak się to stało. Początkowo ich niechęć do siebie jest wręcz namacalna, a wszystko to przez stereotypy, ocenę powierzchowności. Gdy jednak dochodzi do konfrontacji między tą dwójką, do głosu dochodzi szczerość, skrywane sekrety i dusza, kryjąca się za maską sztywnej studentki prawa i aktora porno. Wtedy powoli, niczym oliwa, na wierzch zaczyna wypływać wzajemna akceptacja i cieplejsze uczucia względem drugiego człowieka.

Autorka przedstawiła bohaterów, jako bardzo ludzkich.  Nie próbowała ich na siłę przerysować, dzięki czemu nie wydawali mi się oni karykaturalni w swych postawach i motywach. Rozumiałam ich, nie miałam najmniejszego problemu z postawieniem siebie na ich miejscu. Podziwiałam zarówno Grace, jak i Carsona. Szczególnie w późniejszych rozdziałach książki. Wielokrotnie towarzyszyło mi wzruszenie, wywołane zachowaniem i odwagą głównego bohatera. Tym bardziej, że okazał się być prawdziwym bohaterem.
Ich znajomość była cudowna - burzliwa, pełna pożądania, ale nie wyłącznie żądzy, tylko czegoś, czemu towarzyszyło również uczucie. Pełna... czegoś więcej.
Zakochałam się w ich relacji niemniej, niż w całym zamyśle autorki na tę powieść.
Coś wspaniałego. Po prostu.


Bez zbędnego przeciągania powiem, że ta książka jest warta każdych pieniędzy, czasu i łez wzruszenia, ponieważ w zamian napełnia ona serce ogromem ciepła i wrażliwości, którą autorka niewątpliwie jest przepełniona.
Polecam tak gorąco, jak gorąca była miłość Carsona i Grace!


Wydawnictwo: Helion
Tytuł oryginału: Stinger
Data premiery: marzec 2016
Ocena: 5/6

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam tą książkę, milion razy bardziej niże "Bez słów" Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Miię Sheridan i kocham wszystko co napisała...czyli kocham też Stingera :D Tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Mii Sheridan, a po Twojej recenzji nie mam najmniejszych wątpliwości, że muszę to koniecznie zrobić! Nie wiem od jakiej książki zacznę, ale mam nadzieję, że będzie to Stinger. Żądło namiętności, bo narobiłaś mi niesamowitego smaku na tę historię!! :)
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mia Sheridan zdobywa Polskę, a z każdą kolejną cudowną recenzją ja pluję sobie w brodę, że jeszcze nie przeczytałam chociażby "Bez słów", co oczywiście zamierzam jak najszybciej nadrobić. :) "Stinger" bardzo mnie zainteresowało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie nadrabiaj, bo na horyzoncie dwie kolejne książki autorki, także nie ma na co czekać! ;)

      Usuń
  5. Ta książka czeka już na swoją kolej u mnie, ale jakoś zawsze było coś innego, przez co do tej pory ją omijałam. Czas na zmiane, po twojej recenzji stwierdzam, że czas na "Stinger"

    OdpowiedzUsuń
  6. Mia wyrasta na gwiazdę! Wszędzie jej pełno:) Ja się nawet skusiłam w Empiku na Bez słów:) Powyższa pozycja także mnie ciekawi;) Bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z każdym słowem. ;) Książka ma w sobie niebywałą moc przyciągania, bohaterów, których się uwielbia. Również nie widziałam w nich sztuczności, przerysowania. Już poluję na kolejne pozycje autorki!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie uważasz jednak, że zakończenie było trochę za szybkie? Takie zbyt słodkie? Może w kolejnym tomie nadejdzie większy dreszcz ekscytacji, jakiś sensacyjny motyw,na jaki się zanosiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się zakończenie podobało, chociaż jak o tym wspominasz, to faktycznie mogłoby być troszkę bardziej rozwinięte ;)
      A co do kolejnego tomu, to nie jest to powieść jednotomowa? :O)

      Usuń
  9. Wiesz co? Możesz być dumna z tego tekstu, jedna najlepszych Twoich recenzji. ;) Pięknie opisałaś książkę.
    Nie ma tu nic do dodania.

    Carson jest mój... Pamiętaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? A wydawało mi się właśnie, że przeciętniaczek :D

      I tak, zanim przeczytałam cały komentarz już wiedziałam, że wspomnisz o tym bezczelnym przywłaszczeniu :D

      Usuń
    2. Jakim bezczelnym?? Pierwsza czytałam więc mój :D

      Usuń
    3. Właśnie wrzucam recenzję, w której wyznaję miłość kolejnemu bohaterowi, który (jak Ci się wydaje) jest Twój :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...