Życie w liceum, szczególnie za granicą, bywa okropne i brutalne. Nastolatkowie są mściwi, obłudni i nieustępliwi. Potrafią zamienić cudze życie w piekło. Panuje tam swego rodzaju hierarchia, której nie wolno zaburzać i niewyobrażalne jest wręcz bratanie się z osobami z niższych sfer, ponieważ jest to towarzyskie samobójstwo.
Między innymi z takimi problemami boryka się bohaterka recenzowanej przeze mnie książki.
Życie Echo Emerson niespodziewanie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz przypomina piekło. Z dawnej gwiazdy szkolnych korytarzy zmieniła się w dziwoląga i odludka, który ciągle wytykany jest palcem. Echo w ciągu kilku lat straciła naprawdę wiele: brata, matkę, status społeczny, ale co najgorsze - pamięć. Pozostały jej tylko blizny i poczucie bezbrzeżnej samotności. Kto by więc pomyślał, że chłopak taki, jak Noah mógłby się nią zainteresować i potraktować poważnie. Dwójka outsiderów kompletnie od siebie różnych, ale walczących w jednym celu? Czy to ma prawo się udać?
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się wspominać o tym, że odchodzę już trochę od literatury typowo młodzieżowej, bo nie potrafię w niej odnaleźć tak wielkiej radości, jak kiedyś. Z każdym dniem robię się coraz starsza i czytanie o siedemnastolatkach nie sprawia mi już frajdy. Z podobnym nastawieniem sięgałam po Przekroczyć granicę, ale z biegiem przerzucanych przeze mnie stron zdałam sobie sprawę z tego, że problem zmęczenia gatunkiem Young Adult nie polegał na wieku bohaterów. Polegał na braku dojrzałości, której w tej powieści absolutnie nie brakowało.
Katie McGarry stworzyła fabułę, która teoretycznie nie może zaskakiwać, bo to wszystko już było. Zły chłopiec z problemami kontra dziewczyna z luką w pamięci i demonami z przeszłości. Podobny scenariusz mieliśmy w przypadku Morza spokoju tudzież Hopeless i na początku to faktycznie trochę zniechęcało. Myślałam sobie, że czeka mnie powtórka z rozrywki i wszystko to, co doskonale już znam. Ale potem wybuchła bomba, która sprawiła, że nie byłam w stanie oderwać się od tej książki.
Przekroczyć granicę to historia o rozczulającej wręcz miłości, ale co ważniejsze o pokonywaniu własnych lęków, samozaparciu, przebaczeniu i dążeniu do bycia lepszą osobą. Echo i Noah to postacie, których los nie oszczędzał, którym zabrał w życiu tak wiele, że właściwie nie mają już nic do stracenia. Do czasu aż odnajdują siebie i (pomimo swoich różnic) postanawiają razem walczyć o to, co w życiu najważniejsze - rodzinę, miłość i dobre imię.
Przyznam, że zakochałam się w tych postaciach do szaleństwa, ale to męskość i waleczność Noah sprawiała, że czułam się jakbym gdzieś w środku topniała. Wiele było momentów, kiedy w gardle formowała mi się ciężka do przełknięcia gula i kiedy patrząc na problemy tych bohaterów myślałam sobie o tym, jak wielkie szczęście spotyka mnie każdego dnia. Mówcie, co chcecie, ale według mnie to jest historia, która porusza tak wiele nieprzyjemnych, pomijanych i zapomnianych przez nas tematów, że już samo to jest jej główną wartością.
Kurcze, naprawdę wiem, że wiele osób może nie podzielić mojego zdania na temat tego tytułu. Wiele osób może uznać, że to kolejna beznadziejna, płytka i nic niewarta historia o dwójce gówniarzy, którzy mentalnie są na poziomie dorosłych. Ja jednak odnalazłam w niej coś wyjątkowego, jakiś pierwiastek, który sprawił, że zwyczajnie się w niej zakochałam. I chrzanić schematy i chrzanić opinię innych. Dla mnie ta książka jest piękna i swojego zdania będę bronić tak, jak Echo i Noah siebie nawzajem.
Mam tę książkę w planach :) Coś czuję, że mi się spodoba!
OdpowiedzUsuńA ja kocham tę książkę. Inni niech mówią co chcą, ale dla ona wyróżnia się na tle New Adult i jest... niesamowita. A Echo i Noah są cudownymi postaciami :)
OdpowiedzUsuń*dla mnie. Ach te szybkie pisanie :P
UsuńBardzo dobrze wspominam tą książke,oby takich wiecej
OdpowiedzUsuńO, jak ja lubię takie podejście, jakie u Ciebie tu zobaczyłam! Sama też często słyszę, że w moim wieku powinnam już nieco inną literaturę czytać, a nie koncentrować się tylko na młodzieżówkach. Czasami czuję przeciążenie nimi i wybieram coś innego, jednak nie ukrywam, że ja po prostu lubię taką lekkość w książkach kierowanych do młodszych osób. I gdzieś mam to, że inni uważają je za niedopracowane, płytkie czy niskich lotów. Przecież to mnie się mają podobać, nie im!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Mam 25 lat, a nie 52. Jeśli w wieku 52 nadal będę je lubić, wtedy stwierdzę, że mam problem. Póki co nic mnie nie obchodzi, co sobie ktoś pomyśli ;)
UsuńBardzo mi się spodobała ta książka, na pewno zapamiętam ją na długo. :)
OdpowiedzUsuńCzytało mi się ją całkiem przyjemnie, ale nie było to coś wyjątkowego. Takie historie spotykamy w każdej książce z gatunku new adult
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad zakupem tej pozycji, a Twoja recenzja przekonała mnie, że warto.
OdpowiedzUsuńCoś ostatnio czytałam o tej ksiażce i rzeczywiście wydała mi się zwykła i schematyczna. Ale mimo wszystko ufam Twojej opinii i jeśli będę miała okazję by przeczytać Przekroczyć granicę, to raczej nie omieszkam z niej skorzystać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Książki jeszcze nie czytałam, ale po Twojej recenzji bardzo chętnie po nią sięgnę. Lubię takie powieści, taką tematykę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest już w drodze na moją półkę i nie mogę się doczekać kiedy zacznę ją czytać!
OdpowiedzUsuńJest w planach czytelniczych więc przeczytam someday 😛 ile ja mam do nadrobienia twoich recenzji 😛
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, jak mogłaś dopuścić do takiego zaniedbania :D
UsuńMam planach przeczytać ten tytuł, ale bałam się, że będzie to odgrzewany kotlet. Tyle ostatnio tytułów o podobnej historii. Wiele jest podobnych i zero zaskoczenia. Nie ma nic gorszego, niż niezaskakująca książka. Nudząca i doprowadzająca do frustracji...
OdpowiedzUsuńDzięki Twojej recenzji wiem, że sięgnę po ten tytuł :) Dzięki za rozwianie wątpliwości :D :*