piątek, 8 lipca 2016

"Dziewczyna z drużyny" - Miranda Kenneally

Światem rządzą stereotypy. Społeczeństwo często narzuca nam sposób myślenia i zasady, którymi powinniśmy się kierować. Zdarza się też tak, że stereotypowe myślenie przysłania nam rzeczywisty obraz danych spraw lub zachowań.
I tak oto blondynka powinna być głupia, wytatuowany mężczyzna to na pewno kryminalista, a chłopak w różowej koszuli pewnie jest homoseksualistą.
Z takim problemem właśnie zmaga się bohaterka powieści Mirandy Kenneally, która choć jest dziewczyną, gra w futbol.

W życiu Jordan Woods nie ma miejsca na związki, zakupy i miłość. Jej egzystencja w całości opiera się na grze w futbol, a priorytetową sprawą jest dla niej zdobycie stypendium sportowego w wymarzonej szkole.
Gdy do drużyny dołącza nowy rozgrywający, Woods jest przerażona. Nie tylko dlatego, że Ty Green wydaje się być dla niej zagrożeniem, ale również dlatego, że przy tym czarującym, przystojnym chłopcu, jej serce budzi się do życia.
Tylko czy Ty na pewno ma wobec niej dobre zamiary? Czy znajomość z nim nie zniszczy jej marzeń?



Muszę powiedzieć, że Dziewczyna z drużyny okazała się być dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ po tej historii oczekiwałam przede wszystkim naiwnego romansu na miarę Young Adult (co oczywiście otrzymałam). Nie spodziewałam się jednak, że książka będzie opierała się w głównej mierze na futbolu i walce o spełnianie własnych marzeń.
Miranda Kenneally w swojej powieści postawiła na sport, a relacje między bohaterami zepchnęła trochę na drugi plan. To nie jest kolejne YA, w którym prym wiodą miłosne uniesienia i za to duży plus.

Bardzo doceniam, że autorka za wszelką cenę starała się obalić wszelkie stereotypy. Mamy tu do czynienia z bohaterką, która całkowicie różni się od swoich rówieśniczek, ale jest to wyłącznie jej wybór. Zamiast bycia kapitanem cheerleaderek, jest kapitanem męskiej drużyny futbolowej i wraz z grupą olbrzymich chłopaków, stara się zdobyć zwycięstwo w mistrzostwach stanowych. Podobał mi się obrany przez autorkę kierunek, ale jeszcze bardziej podobało mi się to, że na każdej stronie dało się poczuć wiedzę, jaką Kenneally niewątpliwie posiada. Momentami opisane przez nią wydarzenia przypominały mi transmisję meczu w telewizji i było to nowym, przyjemnym doznaniem.

Niestety książka posiada trochę słabych stron. Główną wadą jest jej przewidywalność i naiwność. Może jestem już za stara na tego typu literaturę, bo zabrakło mi tutaj jakiejkolwiek dojrzałości. Kolejny problem polega na tym, że dialogi między bohaterami były trochę przesadzone. Cały czas nie mogłam pozbyć się wrażenia, że są one zbyt cool, że ktoś próbował wprowadzić do nich zbyt wiele slangu i młodzieżowego słownictwa i wyszło to dość śmiesznie, a wręcz karykaturalnie. Nie wiem, czy winę za to ponosi autorka, czy tłumaczka, ale bywały chwile, gdy w mojej głowie pojawiał się obraz mojego dziadka, starającego się dorównać wnukowi pod względem słownictwa.
Jeśli już mowa o języku, niestety pojawiło się kilka błędów. Kilka razy znalazłam prawdziwe kwiatki i aż nie mogłam uwierzyć, że takie rzeczy przeszły przez korektę redaktorską. Jestem tym bardziej zaskoczona, gdyż nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zaniedbaniem ze strony tego akurat wydawnictwa.

Tym, co zaskoczyło mnie dość pozytywnie, jest delikatny wątek romantyczny, który podążał w zupełnie innym kierunku niż początkowo przypuszczałam. Nie będę się na ten temat rozwodzić, zostawię Wam ten element zaskoczenia, ale przyznaję, że takiego rozwinięcia się akurat nie spodziewałam.
Miłym akcentem było również ukazanie relacji Jordan z jej ojcem - gwiazdą futbolu. Podobało mi się, że autorka tak wnikliwie weszła w temat braku wiary we własne dziecko i braku wsparcia ze strony rodzica. Myślę, że bez tego ta powieść byłaby niekompletna.

Dziewczyna z drużyny to dobra, aczkolwiek nie zachwycająca powieść. Jestem jednak pewna, że młodsi czytelnicy mogą ją pokochać, o czym świadczą chociażby oceny na portalach poświęconych literaturze. Ja sama, mimo kilku poważnych zastrzeżeń, znalazłam w niej jasne strony i ostatecznie polecam ją wszystkim zainteresowanym, a najbardziej fanom futbolu ;)


Wydawnictwo: Pascal

Data premiery: czerwiec 2016
Ocena: 3+/6

5 komentarzy:

  1. Futbol amerykański fascynuje mnie już od dzieciństwa, ale myślę, że jednak wolałabym coś bardziej dojrzałego, a poza tym takie "cool słownictwo" w książkach mnie tylko drażni.
    Pozdrawiam, Oliwia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam tej książki w planach i przeszłam obok niej obojętnie - chyba ze względu na okładkę. Nie przeczytałam opisu, ani żadnych opinii. Jednak teraz zmieniam zdanie i chcę ją przeczytać. Mimo, że jak piszesz nie jest zachwycająca, to na jeden nudny dzień w pracy, myślę że będzie dobra ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanowię się nad nią ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno skończyłam czytać tę książkę. Również zaskoczył mnie wątek miłosny, który podążył w zupełnie innym kierunku niż początkowo przypuszczałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrzę na tę okładkę i przychodzą mi na myśl wszystkie filmy, takie właśnie młodzieżowe, przewidywalne i do bólu schematyczne, które uwielbiałam i czasem nadal lubię oglądać. Sport to kompletnie nie moja bajka, ale mimo wszystko jestem skłonna dać książce szansę. Tym bardziej, że ciekawi mnie w jakim to innym kierunku może podążyć ten wątek romantyczny. ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...