piątek, 15 kwietnia 2016

"Ten below zero" - Whitney Barbetti

Jest jedna rzecz, której dotychczas nie robiłam, czyli recenzowanie książek, które nie doczekały się jeszcze polskiego wydania. Nie zamierzałam tego zmieniać. Naprawdę nie miałam tego w planach. Ta książka jednak zmusiła mnie do tego. Swoją treścią zmanipulowała mnie, abym napisała to, co czuję, bo jeśli nie, zwariuję od nagromadzonych we mnie emocji.

Blizna na twarzy Parker stała się codziennym przypomnieniem o najgorszym dniu jej życia, który zmienił wszystko. Odkąd kilka lat wcześniej została zaatakowana i cudem przeżyła, dziewczyna zamiast cieszyć się z życia, stała się obojętna na wszystko, co dzieje się dokoła. Nie potrafi czuć. Jest martwa w środku.
Kiedy jeden przypadkowo wysłany sms stawia na jej drodze Everetta, dziewczyna powoli zaczyna odczuwać coś innego niż znudzenie. A tajemniczy mężczyzna stawia sobie za cel przywrócenie jej do świata żywych.


Jako, że należę do osób, które bardzo przeżywają to, co czytają, często wzruszam się przy książkach. Nie jest to jednak rodzaj wzruszenia, który wyciska z oczu łzy. Bardziej taki, który wprawia moje serce w lekkie drżenie. Na palcach jednej ręki zliczę, ile razy płakałam, naprawdę płakałam podczas czytania. Przy Ten below zero się to wydarzyło i chociaż od kilku godzin mam za sobą lekturę tej powieści, nadal czuję ucisk w piersi.

To, co zrobiła ze mną Whitney Barbetti, jest najlepszym przykładem na to, że książki mogą całkowicie przenosić ludzi do swojego świata. Pozwoliłam autorce, aby pojedyncze słowa, z których stworzyła zdania, zawładnęły moim umysłem i wzięły go w posiadanie na całą dobę. Chłonęłam te historię wszystkimi porami mojej skóry, każdym zmysłem, jaki posiadam. Zachowywałam się jak opętana i tak też się czułam - jakby losy Parker i Everetta stały się demonem, który oderwał mnie od rzeczywistości.

Ten below zero to piękna, przesiąknięta emocjami i bólem historia, która roztrzaskała mnie na kawałki i rozczuliła w nieznany mi dotychczas sposób. To opowieść o radzeniu sobie ze śmiercią, o trudach egzystencji i o poszukiwaniu sposobu, aby cieszyć się i doceniać każdy mijający dzień.
Bohaterowie - poranieni wewnątrz i na zewnątrz, posiadali blizny tak głębokie, że momentami czułam je na własnej skórze.
Everett zdobył mnie już przy pierwszym spotkaniu. Uwielbiam taki typ bohatera - sarkastyczny, szczery dupek, który w środku jest niczym miód. Jego postać stała się mi bardzo bliska, kiedy poznałam jego historię, dowiedziałam się jakim jest człowiekiem, z jakiego rodzaju problemami się zmaga, co sobą reprezentuje. To jedna z postaci, z którą spokojnie mogłam się identyfikować na pewnych płaszczyznach i może to sprawiło, że tak mocno weszłam w jego skórę, co ostatecznie stało się powodem mojego zachwytu nad całą powieścią.
Parker okazała się być bardzo specyficznym, nie do końca lubianym typem bohaterki. Wiecznie wkurzona, poirytowana i niezadowolona. Szybko można było wyprowadzić ją z równowagi i do połowy książki bardzo mnie to drażniło, ale później przestałam patrzeć na nią tak krytycznym okiem. Zaczęłam traktować ją z większą sympatią i zrozumieniem, a na koniec całkowicie ją polubiłam.

Podczas czytania spodziewałam się najgorszego i w zakamarkach mojego umysłu czaiło się wszechobecne przerażenie tym, dokąd zmierza ta historia. Czułam autentyczny strach przed tym, co jak myślałam, będzie nieuniknione. Ogromnie się cieszę, że autorka zaserwowała mi zakończenie pełne melancholii, zamiast takiego, które jest niczym wielokrotne smagnięcia biczem po plecach.

Na koniec mam tylko jedno przemyślenie: jeśli ta książka nie doczeka się w Polsce wydania, będzie to ogromne niedopatrzenie ze strony wydawców, gdyż moim zdaniem jej wartość moralną i emocjonalną, można by ocenić, jako żyłę złota. Tyle w temacie.

Ocena: 6-/6

16 komentarzy:

  1. Od dawna chcę przeczytać, ale Twoja recenzja sprawiła, że muszę zrobić to natychmiast!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie byłam aż tak pod wrażeniem tej książki, bo fabułą strasznie przypominała mi "Na krawędzi nigdy" J. A. Redmerski i nie mogłam przymknąć na to oka, bo powtórzyło się naprawdę dużo scen, ale "Ten below zero" również polubiłam. Zwłaszcza motyw z Czyśćcem był przepiękny. Nie do końca polubiłam się z bohaterami, ale dla tego momentu warto było przeczytać całą powieść :)

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że były podoobne momenty. Też kilka zarejestrowałam, ale jednak to, jakie emocje wywołała we mnie ta powieść, okazało się być silniejsze od wszystkiego innego ;)

      Usuń
  3. To jedna z tych chwil, kiedy żałuję, że jestem taką językową niedorajdą... Bardzo ufam Twoim recenzjom, a myśl, że ta książka nie została wydana w Polsce i jestem zmuszona obejść się smakiem oraz żyć w nadziei, że jednak nasze rodzime wydanie się pojawi, napawa mnie niemałym smutkiem. W pełni Ci wierzę, że ta lektura jest rewelacyjna, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe, co piszesz i mega mnie cieszy, że moje zdanie coś dla kogoś znaczy :)
      Książka nie jest pozbawiona wad, o czym świadczy ten mały minus przy ocenie. Jednak to, co od niej dostałam, sprawia, że jestem w stanie przymknąć oko na niedoskonałości. Naprawdę mam nadzieję, że któreś wydawnictwo pokusi się o wydanie tej powieści!

      Usuń
  4. No to teraz muszą wydać tę książkę w Polsce! Po Twojej recenzji mogę mieć tylko szaleńczą nadzieję, że któryś z wydawców zlituje się i wyda Ten Below Zero u nas! Chyba nie słyszałam o niej wcześniej, ale teraz jestem naprawdę zaintrygowana!
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod mega wrażeniem czytałam kilka recenzji zagranicznych tej książki ale twoja ma w sobie coś autentycznego 😃niech ktoś zasugeruje wydawnictwu jakiemukolwiek żeby to wydał

    OdpowiedzUsuń
  6. Ujął mnie Twój styl pisania.
    Pełen metafor, z polotem..
    Świetna recenzja
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. to nie pozostaje już nic innego jak czekać na polskie wydanie o ile takie będzie. Wtedy z pewnością przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie mnie intryguje ta książka i mam nadzieję, że kiedyś ukaże się jej polskie wydanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholera, a gdzie ostrzeżenie, by nie czytać recenzji jeśli nie ma się czasu czytać nadprogramowych książek? No gdzie?

    Chyba spać nie będę a przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zgłosić to naruszenie do administracji bloggera lub... przeczytać książkę, napisać recenzję i dręczyć innych nieszczęśników, którzy nie czytali :D

      Usuń
    2. Ohhh, to diabelnie kusząca propozycja. Muhahahahahahaha... xD

      Usuń
    3. Usłyszałam ten śmiech w uszach i aż parsknęłam w głos :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...