środa, 1 czerwca 2016

PRZEDPREMIEROWO: "Calder. Narodziny odwagi" - Mia Sheridan


Naprawdę rzadko zdarzają się w moim czytelniczym życiu sytuacje, w których decyduję się przeczytać powieść, której opis i okładka kompletnie nie wpasowują się w mój gust. Książek jest bowiem tak wiele, że musimy wyznaczać sobie jakieś wytyczne, pomagające nam przy wyborze odpowiednich lektur. Jednak zarówno blurb, jak i oprawa graficzna są niczym, jeśli w grę wchodzi nowa powieść uwielbianej przez nas autorki, dlatego właśnie Calder znalazł się w moim posiadaniu.
O tym, czy była to dobra decyzja oraz czy książka okazała się być ładniejsza wewnątrz niż na zewnątrz, poniżej.

Kiedy dziesięcioletni Calder po raz pierwszy zobaczył ośmioletnią Eden, nie przeczuwał, że ich losy na zawsze zostaną ze sobą powiązane. Wiedział natomiast, że jego uczucia nie zyskają aprobaty społeczności, w której przyszło mu żyć. Jako członek apokaliptycznej, pełnej rygoru i surowych zasad sekty, nie powinien nawet marzyć o dziewczynce, która została przeznaczona Hectorowi - potężnemu przywódcy. Problem w tym, że przyciąganie między Calderem a Eden jest tak silne, że żadne z nich nie może się mu oprzeć. W końcu więc postanawiają walczyć o własną godność, o prawo do decydowania o swoim życiu, o swoją miłość i marzenia.


Mia Sheridan to osoba, która nosi w sobie niewyobrażalne pokłady wrażliwości i piękna. Każda jej kolejna książka uświadamia mi, że w autorce drzemie tak wiele dobra i zrozumienia, że mogłaby obdarować nim masę ludzi. 
To, co piszę, może się Wam wydawać trochę dziwne, wszak skąd mogę posiadać takie informacje, skoro nigdy nie nawiązałam z pisarką żadnego kontaktu. Dobroć i ciepło wypływają jednak z każdej stworzonej przez nią historii i jestem przekonana, że wszyscy, którzy czytali choć jedną powieść z jej dorobku, zgodzą się ze mną.

Calder to opowieść, która swoją tematyką przede wszystkim bardzo się wyróżnia. Mia Sheridan stworzyła historię całkowicie pozbawioną schematyczności, przecierającą nowe, nieznane dotąd szlaki. W swojej książce autorka przedstawia świat zamknięty, oddzielony od normalnej społeczności i cywilizacji. Ukazała wydarzenia mające miejsce w sekcie, tudzież zgromadzeniu ludzi wierzących w narzucone im przez przywódcę racje, priorytety i zasady. To opowieść o ślepej wierze i porzuceniu własnych marzeń i przekonań dla dobra ogółu. To książka, która pokazuje nam, jak bezmyślnych zachowań jest w stanie dopuścić się człowiek, któremu wyprano mózg i którego pozbawiono woli walki i własnego zdania. Krótko mówiąc: to historia, która w dzisiejszych czasach ma bardzo ogromne znaczenie i jeszcze większe przesłanie. Jej największą wartością jest jednak to, że dzięki niej możemy zobaczyć, jak brutalne bywają konsekwencje takich zachowań.

Oczywiście nie obyło się bez wątku miłosnego, który stanowi w książce potężny fundament do zbudowania konstrukcji społeczno-politycznej. Miłość Caldera i Eden, to miłość od początku do końca zakazana. To jabłko w raju. To coś, po co absolutnie, pod żadnym pozorem nie wolno sięgnąć. Rzecz jasna zakochani przeciwstawiają się zasadom i znajdują sposób, aby się spotykać i pielęgnować swoje uczucia. Jednak, czy w ich przypadku jest tak samo, jak w przypadku Adama i Ewy? Czy aby na pewno to diabeł jest tym, który wodzi ich na pokuszenie? Czy tak czysta i niewinna miłość faktycznie może zostać potępiona przez bogów?
Autorka w sposób godny mistrza poprowadziła ten wątek. Nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń. Ukazała uczucie w pełnej krasie, ze wszystkimi etapami bycia zakochanym - od zauroczenia po nieskończoną miłość.

Również kreacja bohaterów zasługuje na słowa uznania. Nie ma znaczenia, czy była to postać pierwszoplanowa, czy nieistotna z pozoru persona grająca drugie skrzypce. Każdy, absolutnie każdy został nakreślony tak, że nie było się do czego przyczepić. Wiele postaci pobocznych miało olbrzymi wpływ na rozwój wydarzeń i to niesamowicie mi się podobało.

Tak, jak wspomniałam we wstępie, okładka i opis, nie wskazują ani trochę na to, z jak dobrą i mądrą książką będziemy mieli do czynienia. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie to historia posiadająca tak wiele ponadczasowych prawd i morałów. Doceniam to, że Mia Sheridan po raz kolejny nie tylko stworzyła chwytający za serce romans, ale pokusiła się o przedstawienie brudnych aspektów świata, w jakim przyszło nam żyć. I choć wszystko to zostało ukryte pod maską kolejnej powieści New Adult, ja odkryłam w niej wiele ponad to. Dlatego właśnie tak bardzo Wam ją polecam!

Wydawnictwo: Helion/Septem
Data premiery: czerwiec 2016
Ocena: 4+/6

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam tylko podsumowanie, ponieważ za moment mam zamiar czytać tę książkę. Cieszę się, że jednak Ci się podobała. Mam nadzieję, ze mnie też będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, prawdę mówiąc jakoś ta książka Sheridan mnie kompletnie nie przekonuje. Pewnie przez okładkę... bo mam w domu "Bez słów" i od początku wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Może jak mi się spodoba, to wtedy przekonam się do reszty jej książek. Ciężkie to życie, gdy ma się takie głupie zwyczaje jak ocena po okładce. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę przeczytać tę powieść, a jeśli miałam jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to po raz kolejny je rozwiałaś. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ją. To prawda, że autorka ma w sobie pokłady uczucia, do tego jej bohaterowie są tacy realistyczni, mimo tak odmiennego od naszego życia. :) Pozostało mi teraz przeczytać kontynuację i Bez słów ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Następna pozycja do przeczytania :) Niech mi ktoś dobę przedłuży :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam książki Mii Sheridan. Czytałam "Stinger..." i "Brak słów", obie mnie oczarowały dlatego ta pozycja jest na mojej liście obowiązkowych lektur :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Dzięki temu łatwiej będzie mi znaleźć Twój blog, poprawić ewentualne błędy lub zwyczajnie z Tobą podyskutować :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...